Helena Marusarzówna
Piękna i odważna
Stasek, kieby to jo miała takie narty, to byk syćkich nabiła1 – mówiła do swojego brata ośmioletnia wówczas Helenka, patrząc z zazdrością na piękne narty turystyczne, które Stanisław otrzymał za zwycięstwo w zawodach. Sprzętu Staszka używali starszy brat Janek i kuzynowie. Dla małej Helenki narty były za duże.
Jak opisywał jej brat w książce Na skoczniach Polski i świata, pewnego dnia stary góral opowiadał rodzeństwu Marusarzy historię o zakopanych w Tatrach zbójnickich skarbach. Zapytał Helenkę, co zrobiłaby, gdyby odnalazła skarb. Bez wahania odparła, że kupiłaby sobie za to narty. W wieku 17 lat Helena zdobyła tytuł wicemistrzyni Polski2.
Żywiołowa i uśmiechnięta
Helena Marusarzówna urodziła się w roku, w którym Polska odzyskała niepodległość. Dokładnie 17 stycznia, w Zakopanem, jako córka Jana i Heleny Marusarzy. Jej dziadek był przewodnikiem tatrzańskim i jednym z pierwszych członków Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Ojciec pracował jako leśniczy, a mama opiekowała się domem i dziećmi. Helena miała trzy siostry: Bronisławę, Marię i Zofię, oraz dwóch braci: Jana i Stanisława.
Jak wspominał jej brat Stanisław, uwielbiała zabawy z chłopakami, chodziła po dachach i płotach, wspinała się na drzewa. Ponoć uśmiech nie znikał z jej lekko pucołowatej buzi. Podobnie jak reszta rodzeństwa marzyła o gimnastyce. Razem z braćmi podpatrywała wyczyny zawodników zakopiańskiego Sokoła, by później w prymitywnych warunkach (np. na rurze wodociągowej) odwzorowywać ich ewolucje.
Pierwsze narty skonstruował dla niej Stanisław. Rodzeństwo na zakopiańskich Lipkach i Wierszykach3 rozwijało swój talent, łącząc sportową pasję z obowiązkami szkolnymi i pracą w domu. Już w wieku paru lat Helenka startowała w zawodach zainicjowanych przez Kornela Makuszyńskiego (obecne Zawody Koziołka Matołka). Kilkukrotnie triumfowała, a w nagrodę otrzymywała książki z autografem pisarza4.
Ośmioletnia Helena została zapisana do szkoły powszechnej, którą ukończyła w 1932 r. Choć na naukę nie poświęcała zbyt wiele czasu, wyniki były satysfakcjonujące. Marzyła o kontynuowaniu edukacji, jednak rodzice nie mieli pieniędzy na pokrycie kosztów życia córki w innym mieście. Dziewczyna pomagała więc w gospodarstwie, poświęcała też wiele czasu na sport. Latem każdy dzień wolny od pracy spędzała na wysokogórskich wyprawach, a zimą namiętnie ćwiczyła ulubione narciarskie konkurencje – bieg zjazdowy i slalom specjalny5.
Helena Marusarzówna podczas Międzynarodowych Zawodów Narciarskich o Mistrzostwo Polski w Zakopanem. Hala Kondratowa, luty 1935 r.
Fot. NAC
Uparta i ambitna
Pierwszy ogólnopolski sukces osiągnęła w 1935 r. podczas XVI Mistrzostw Polski w Zakopanem: zdobyła wicemistrzostwo w kombinacji alpejskiej. W slalomie i biegu zjazdowym była trzecia. Ówczesna prasa nie szczędziła słów krytyki na temat poziomu żeńskiego narciarstwa. O slalomie „Przegląd Sportowy” pisał: egzamin ten wypadał na ogół po prostu kompromitująco: większość spośród dziewięciu tylko startujących naszych „gwiazd” waliła się po kilka razy6.
Rok później Marusarzówna była już mistrzynią. Bieg ukończyło 6 zawodniczek. W kombinacji alpejskiej pań o mistrzostwo Polski na podstawie wyniku wczorajszego biegu zjazdowego i dzisiejszego slalomu mistrzynią Polski została Marusarzówna Helena – siostra Stanisława7.
W 1937 r. zdobyła mistrzostwo w slalomie i kombinacji alpejskiej. W biegu zjazdowym była druga, po Bronisławie Staszel-Polankowej8. Wywalczyła podwójne mistrzostwo, mimo że tego dnia aura nie sprzyjała zawodnikom. Jeśli chodzi o pogodę to sprawa przedstawiała się groźnie […], siła wiatru w górnych regionach Kasprowego doszła do huraganu. […] Wpływało to oczywiście na nastroje. Perspektywa zjazdu po lodzie stwarzała atmosferę hazardu: uda się albo się nie uda…9
Trzeci i zarazem ostatni triumf w życiu Marusarzówna odniosła w 1939 r. Choć prasa znów ubolewała nad poziomem żeńskiego narciarstwa, w relacji z zawodów znalazł się komplement pod adresem Heleny: u Heli Marusarzówny widać wyniki pracowitości10. W tych zawodach wielką niespodzianką okazał się Józio Marusarz, kuzyn Heleny, który w wieku zaledwie 13 lat zajął 15. miejsce w slalomie i kombinacji alpejskiej.
Dobra forma sprawiała, że Helena wiązała wielkie nadzieje ze startem w zawodach FIS w Zakopanem w 1939 r. Podczas treningu na Hali Goryczkowej wjechała jednak w szałas i złamała rękę w nadgarstku. Start w zawodach okazał się niemożliwy. Znając doskonale teren, miała chyba ogromne szanse11 – oceniał jej brat Stanisław.
Mimo kontuzji Marusarzówna jeszcze tego samego roku pojechała do niemieckiego Schwarzwaldu na międzynarodowe mistrzostwa narciarskie. Jechaliśmy w składzie: Kula, Zając, Stopkówna, siostra Helena i ja. […] Nastroje antypolskie były zupełnie wyraźne, aczkolwiek nie miały cech prowokacji. W pociągu na dźwięk polskiej mowy Niemcy odsuwali się w niemym bojkocie. Przywitanie naszej ekipy na dworcu w Feldberg było bardzo chłodne. Miasteczko tonęło w powodzi swastyk. Widziało się dużo brunatnych mundurów i butnie maszerujące oddziały Hitlerjugend12.
Po dwóch konkurencjach Polka zajęła drugie miejsce, ustępując tylko niemieckiej wielokrotnej mistrzyni świata Christl Cranz. Talent Marusarzówny doceniła sama zwyciężczyni, która w rozmowie z polskim narciarzem Janem Kulą stwierdziła, że Helena jest bardzo utalentowana, potrzebuje tylko zdobycia międzynarodowej rutyny13.
W Schwarzwaldzie Helenka była w iście bojowym nastroju. Jej zawodnicza klasa wzbudzała wielkie uznanie konkurentek, fachowców i dziennikarzy […]. Jako przedstawicielka płci pięknej zwracała powszechną uwagę. Siostra była urodziwą, wysoką, zgrabną blondynką o pięknych nogach. Ujmowała ciepłym spojrzeniem, a jej dziewczęcość podkreślały długie do kolan warkocze, upinane w kok. Mężczyźni słali jej uwodzicielskie spojrzenia, nie żałowali słów adoracji. Tak było tu, w Schwarzwaldzie, tak było w Zakopanem14 – wspominał Stanisław. Podkreślał przy tym, że choć komplementy sprawiały Helenie przyjemność, nie szukała okazji do flirtu. Mężczyzn traktowała zawsze wyłącznie jak kolegów.
Niezwykłą urodę Helena odziedziczyła po matce, którą na obrazie uwiecznił w 1904 r. sam Józef Mehoffer15. Helena pod koniec roku 1938 była jedną z modelek prezentujących w Warszawie stroje narciarskie przygotowane specjalnie na zawody międzynarodowe. Jury było pod wrażeniem jej doskonałej figury i urody, przyznając jej pierwszą nagrodę, czym wzbudziła zazdrość wśród warszawskich dziewcząt16. Rok wcześniej wystąpiła jako dublerka głównej bohaterki w filmie Halka w reżyserii Juliusza Gardana.
Helena Marusarzówna podczas Mistrzostw Świata w Narciarstwie Klasycznym FIS w Zakopanem. Styczeń 1939
Fot. NAC
Dzielna i niezłomna
Hela znała doskonale góry. Wiele razy przeprowadzała ludzi, przewoziła ważne dokumenty z Węgier do Polski. W marcu 1940 roku została aresztowana przez gestapo na granicy czesko-węgierskiej17 – mówiła w 1973 r. jej siostra Zofia.
Wybuch wojny sprawił, że Helena bez wahania zaangażowała się w ruch oporu. Nie pojawiała się na noc w domu, nie zdradzała też, gdzie była. Nie chciała wtajemniczać najbliższych we własną działalność konspiracyjną, aby nie narazić ich na represje ze strony nieprzyjaciela, który w celu uzyskania potrzebnych informacji nie cofał się przed użyciem najbrutalniejszych metod18.
Po koniec 1939 r. Helena wstąpiła do bazy działającej pod kryptonimem „Romek”, podporządkowanej Związkowi Walki Zbrojnej (ZWZ). Przejmowała od kurierów dokumenty i przekazywała je pod wskazany adres. Wśród przerzucanych papierów były pieniądze na działalność konspiracyjną, rozkazy i meldunki. ZWZ rozpoczął także akcję polegającą na utrzymywaniu łączności między opanowaną przez Niemców Polską a władzami na emigracji.
Zorganizowano przerzuty z Zakopanego, przez Tatry i Słowację, na Węgry. Takie zadanie wymagało odwagi, bo za najmniejszy błąd groziła największa kara. Potrzebne były też odpowiednia kondycja i determinacja. Marusarzówna nadawała się do tego doskonale.
W sylwestra 1939 r. Helena zdołała przeprowadzić dwóch przyszłych lotników angielskich dywizjonów. Początkowo Tadeusz Schiele i Marian Zając mieli przez Węgry dostać się do Francji. Jadący saniami młodzi ludzie opowiadali przechodniom, że ruszają do Francji. Wszyscy traktowali to jak żart, łącznie z niemieckim patrolem. Obaj mężczyźni zostali w przyszłości odznaczeni m.in. Orderem Virtuti Militari19.
Po kilku brawurowych akcjach Heleną zaczęło się interesować Gestapo, które coraz częściej zaglądało do jej rodzinnego domu. Wczesną wiosną 1940 roku Helena odpoczywała w Budapeszcie po kolejnej wyprawie, która, jak się wydawało, wywarła znaczący wpływ na dalsze życie kurierki. Przeprowadzała grupę kobiet z dziećmi, gdy natknęła się na krwawe starcie wrogich sobie straży granicznych Węgier i Słowacji. Z relacji starszego brata Stanisława wynika, że właśnie w czasie tej niebezpiecznej wyprawy, leżąc przez dwie godziny w deszczu, ze świszczącymi nad głową kulami karabinów, postanawia, że to był ostatni raz20.
Jednak gdy w marcu 1940 r. poproszono ją o przerzut do ojczyzny pieniędzy i rozkazów, nie potrafiła odmówić. Razem z innymi kurierami została schwytana w zasadzce na granicy węgiersko-słowackiej. Trafiła m.in. do Preszowa, gdzie już wcześniej zatrzymano jej brata, Stanisława Marusarza, z żoną Ireną. Helenie udało się porozmawiać z bratową. Z relacji Ireny wynikało, że dziewczyna była ciągle pewna swojej przyszłości i ufała, że Słowacy nie wydadzą jej Niemcom.
Również Stanisław, oddzielony od żony, zorientował się, że jego siostra została aresztowana. Droga do celi prowadziła przez niewielkie pomieszczenie, zwane magazynem, gdzie musieliśmy złożyć nasze plecaki. Lokując plecak żony na jednym z regałów, zauważyłem nagle znajome buty narciarskie, czarne, damskie zjazdówki, lamowane białą skórą. Włos zjeżył mi się na głowie. Przecież takie same buty miała Helena. Czyżby się tutaj znajdowała? Wiedziałem, że miała w tym czasie wracać z Węgier. Przyjrzałem się lepiej lamowanym butom. Tak. To zjazdówki Heleny. Byłem zdruzgotany21.
Z więzień m.in. w Preszowie i Muszynie Helena trafiła do Nowego Sącza. Tam znów spotkała się z bratową. Irena mówiła, że Hela zaskakiwała nawrotem optymizmu. Wierzyła, że zostaną wykupione z więzienia. Irenie udało się wydostać na wolność, Helena trafiła do Tarnowa. Tam trzy miesiące tortur nie przyniosły oczekiwanego przez Niemców efektu – narciarka nie zdradziła żadnego szczegółu swojej konspiracyjnej działalności. Wobec takiej postawy skazano ją na śmierć. Jak wspominała Irena, po ostatnim spotkaniu z bratową dostała z Tarnowa list przemycony przez współwięźniarkę. W środku było niewielkie zdjęcie Marusarzówny. Na odwrocie Helcia skreśliła kilka pożegnalnych słów do rodziców, Staszka i do mnie. Upamiętniała to datą – 9.III.194122.
12 września 1941 r. Helena została rozstrzelana w Pogórskiej Woli koło Tarnowa. Pośmiertnie odznaczono ją Orderem Virtuti Militari i Krzyżem Walecznych.